Strony

poniedziałek, 31 sierpnia 2015

projekt DENKO cz. II

Hej ho! :)
Przyszedł czas na drugą część projektu denko. Ostatnio jakieś fatum nas prześladuje. Jak nie urok to... problemy z komputerem ;) No, ale najważniejsze, że po raz kolejny raz się udało! Tym razem jak było mówione pokażemy zużyte produkty do twarzy.

Woda termalna z Avene. Bardzo ją lubimy, przynosi ulgę nie tylko w upalne dni kiedy postoi sobie w lodówce, ale też naprawdę koi podrażnienia i daje na skórze uczucie ulgi. Niby nic, a jednak kto stosował ten wie co mamy na myśli.





Jeśli chodzi o różowy płyn micelarny z Garniera (potencjalnego zamiennika sławnego płynu Biodermy) to trzeba mu przyznać, że posiada wiele plusów: dobre działanie, łatwa dostępność i niewygórowana cena. Do tego nie podrażnia, ładnie sobie radzi z makijażem oczu (przynajmniej tym podstawowym, czyli tuszem do rzęs w innych warunkach nie testowałam). Na pewno warto spróbować.



Żel do twarzy marki Alterra był swego czasu tak zachwalany na youtube, że w końcu się zdecydowałam na jego zakup. Jednak już po kilku użyciach zorientowałam się, że nie jest to produkt dla mnie, bo strasznie mnie po nim wysypało. Ilość zapchanych porów mnie przytłoczyła, ale szkoda mi było go wyrzucić. Dlatego zmieniłam jego przeznaczenie i do końca tubki stosowałam jako krem do golenia. W tej roli spisał się już o wiele lepiej. :)

Kolejny żel do mycia twarzy z La Roche Posay przeznaczony był do skóry tłustej i wrażliwej z trądzikiem. Na całe szczęście nie mam już dużych problemów z wypryskami, mimo to lubię poużywać tego typu produktów, bo jednak od czasu do czasu coś tam wyskoczy. Trzeba przyznać, że żel charakteryzuje się niesamowitą wydajnością. Jedna tubka starczyła mi na 6 miesięcy codziennego użytku. o pewnie za sprawą konsystencji żelu, która jest bardzo gęsta. Działanie jest bardzo dobre, faktycznie skóra jest oczyszczona. Zauważyłam za to, że bywały dni kiedy skóra była po nim naiągnięta i wymagała natychmiastowego zastosowania kremu nawilżającego.


Udało mi się też zużyć dwa kremy do twarzy. Pierwszy z nich to Pharmaeris T przeciwtrądzikowy krem normalizujący zwężający pory z SPF 20. W sumie o średniak. Nie zauważyłam żeby zwężyły mi się pory, za to jakimś cudem wzmagał świecenie się mojej cery. Na obronę dodam jeszcze, że ładnie nawilżał. Jeśli chodzi o emulsję matującą z Iwostinu to trzeba przyznać, że rzeczywiście skóra była zmatowiona przez cały dzień, rewelacja!  Jednak jak dla mnie za mało nawilżał no i nie posiadał SPF.



Co do plasterków oczyszczających na nos to był już osobny post na ich temat. Może jedynie wspomnę o tym, że jedne i drugie dobrze się spisywały, ale te z węglem były mocniejsze w działaniu. Na pewno warto je mieć w swojej kosmetyczce.



Skinoren to maść apteczna z kwasem azelainowym pomagająca zwalczyć zarówno trądzik jak i ślady po nim. Nieraz uratowała mi twarz ;) Efekty jej stosowania widoczne są bardzo szybko.



 Gdy chodzi o kremy pod oczy o ciągle szukam swojego ideału... Żel z flos leku za mało nawilżał, tego z AA nawet nie dało się używać, bo dosłownie bolała mnie po nim skóra pod oczami (jakkolwiek by to dziwnie nie brzmiało), natomiast ten z tołpy był najlepszy z całej trójki jednak czegoś mi w nim brakowało...



Maseczki do twarzy to zdecydowanie coś co lubię. Bez przerwy testuję nowe. Te marki Bielenda kupiłam w Rossmannie na jakiejś promocji. Z tych nawilżających jestem naprawdę zadowolona, zwłaszcza z maski w płacie. Natomiast te oczyszczające nie robią kompletnie nic poza tym, że ładnie pachną, raczej do nich nie wrócę. 


Puder Vichy dermablend kupiłam jakieś uwaga 4 lata temu i wiem na pewno, że już go nie zużyję. Nie tylko ze względu na to, że już dano jest przeterminowany, ale też z powodu ogromnej pojemności 28g. Był nawet dobry z tego co kojarzę, ale bez efektu wow.



Jedyny produkt z kolorówki, czyli tusz Max Factor Masterpiece Max. Miał bardzo fajną sylikonową szczoteczkę, która pozwalała na dokładne pomalowanie wszystkich rzęs, a do tego miał piękny i głęboki, czarny kolor.


Essie good to go, co tu dużo mówić? Nie wyobrażam sobie malowania paznokci bez niego. Nadaje fenomenalny połysk, do tego stopnia, że wyglądają na hybrydowe. W dodatku przyspiesza wysychanie lakieru oraz jego trwałość.Chyba nie muszę dodawać, że kolejna buteleczka jest już w użyciu? ;) Zmywacz Isana (wersja zielona)  również gości w mojej kosmetyczce od dłuższego czasu i według mnie jest na tyle dobry, że nie chce mi się nawet szukać innego.


Uff... nie wierzę, że dobrnęłam do końca. Następnym razem nie dopuszczę już do takiej masy denkowej.

Śicskam, J.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz