Strony

czwartek, 7 stycznia 2016

House of Donuts

Hej!

Przed świętami wybrałyśmy się na krakowski rynek w poszukiwaniu jakiegoś przyjemnego miejsca, w którym mogłybyśmy ogrzać się filiżanką (lub kubkiem! ewentualnie w ramach kompromisu: filiżanką wielkości kubka) gorącej kawy i zjeść porządny kawałek dobrego ciasta. Oczywiście nie chciałyśmy wylądować w znanych już nam kawiarniach i takim oto sposobem trafiłyśmy po raz pierwszy do House of Donuts przy ulicy świętego Jana :)




Dlaczego weszłyśmy akurat tam? Najlepszą odpowiedzią jest zobaczenie wystroju tego uroczego miejsca na własne oczy! Wnętrze widać już z ulicy przez frontowe drzwi i wielkie okno przy którym od razu postanowiłyśmy usiąść. Właśnie takie przytulne klimaty lubimy najbardziej i chyba nie muszę dodawać, że ściana w różowo-białe paski natychmiast skradła nasze serca. 


Żeby nie było zbyt słodko przeciwległa strona jest cała czarna z humorystycznym akcentem nawiązującym wprost do powieści/serialu "House of Cards" (pomysł genialny!) :) Czułyśmy się tam naprawdę domowo- mimo żarówek wiszących na kablach (swoją drogą widziałam już coś identycznego wcześniej w Cupcake Corner na Brackiej, ale nie wiem kto był pierwszy :D ). 


Małe rozmiary kawiarni i brak tłumu ludzi jak to często bywa w Starbucks'ach są zdecydowanie wielkim plusem. Dodam, że obsługa była przemiła, pani zza lady przywitała nas z ogromnym uśmiechem :) Aż zachciało się tam zostać, choć ceny nie były rewelacyjne, ale wiemy też za co płacimy- ciasta na które się skusiłyśmy były bezglutenowe!


Zamówiłyśmy dwie wielkie kawy (istnieje także możliwość zamówienia bezkofeinowej), które smakowały przepysznie :)


Ciasta o których wspomniałam przed chwilką niestety wyglądały lepiej niż smakowały. Po prostu "bez rewelacji" i tutaj trochę się rozczarowałam, ale w końcu to "House of Donuts" a nie "House of Cakes", więc może trzeba było zamówić donuty :)


Stwierdziłyśmy, że najlepiej zamówić dwa różne kawałki i się nimi podzielić- i tak też zrobiłyśmy. Był to piernik (w końcu zbliżały się święta, a piernik zawsze kojarzy nam się z Bożym Narodzeniem)...


...i ciasto gruszkowe z kruszonką :)


Podsumowując: było miło i przytulnie, ale też nie do końca byłyśmy zadowolone... Mimo wszystko cieszyłyśmy się, że tam trafiłyśmy, ponieważ uwielbiamy odkrywać nowe miejsca. Ciekawa jestem czy ktoś z Was znał już wcześniej House of Donuts? Jeśli tak to jak wrażenia? A może polecacie coś na terenie Krakowa lub Warszawy gdzie można się spotkać przy kawie i pysznym ciachu?



Ściskam, M.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz