Hej!
Jakiś czas temu wpadłyśmy na pomysł, aby przygotować serię postów pt. "oryginał vs. podróbka". Jak wiadomo zawsze gdy na rynek wchodzi jakiś produkt, na który jest duży popyt, w odpowiedzi na ten konsumencki szał powstaje mnóstwo tańszych odpowiedników- często po prostu jedynie wyglądających tak samo i z mniejszym lub większym (jeśli nam się poszczęści) powodzeniem spełniających te same oczekiwania... ale zdarza się i tak, że zamawiając produkt przez internet możemy zostać najzwyczajniej celowo oszukani, ponieważ widnieje na nim np. logo firmy sprzedającej oryginały... (ale o tym będzie zaraz)
Na początek zajmiemy się akcesoriami do włosów, a na pierwszy ogień pójdzie szczotka Tangle Teezer. Niestety moja przygoda z nią zaczęła się nie najlepiej. Gdy tylko te innowacyjne szczotki pojawiły się w Wielkiej Brytanii to zanim trafiły na półki w Rossmanie, Hebe czy Douglasie można było nabyć je tylko przez internet- i tak oto padłam ofiarą allegrowego oszusta. Cała ta historia była o tyle zabawna, że skoro nigdy wcześniej nie miałam do czynienia z oryginalną szczotką Tangle Teezer nawet nie wiedziałam, że "to nie jest to". Przeczesałam swoje (wtedy jeszcze długie) włosy i stwierdziłam krótko: "przereklamowana, a do tego wygląda jak zgrzebło"... ponadto okazało się, że wykonana jest ze zwykłego plastiku i w dodatku łamią się ząbki (mało tego, bo kilka razy zostały mi we włosach!). Poniżej przedstawiam Wam zdjęcia mojej podróbki :)
Nie trzeba się nawet specjalnie przyglądać, by dostrzec połamane ząbki (ani specjalnie wysilać, by je połamać).
Oryginał parę miesięcy później przywiózł mi w prezencie mój brat prosto z UK i tutaj muszę przyznać, że różnią się w każdym aspekcie- zarówno w wykonaniu jak i w "działaniu" :)
Jak zapewnia producent szczotka Tangle Teezer:
-bezboleśnie rozplątuje splątania,
-masuje skórę głowy,
-nie niszczy struktury włosa
...i o ile tego ostatniego nie potrafię potwierdzić to co do pozostałych dwóch obietnic przyznaję rację! Moje włosy są naprawdę trudne w pielęgnacji i praktycznie każda fryzjerka zgodnie stwierdza, że należą do tych "plączących się" (nawet jeśli końcówki są świeżo przycięte) i tutaj Tangle Teezer radził sobie ze wszystkich szczotek (i grzebieni) jakie miałam najlepiej! Wcześniej nie byłam w stanie rozczesać swoich włosów bez uprzedniego spryskania ich odżywką ułatwiającą tę czynność :( Co do masowania skóry głowy- przekonajcie się same :)
Trzeba tylko pamiętać, aby szczotkę zawsze odkładać ząbkami "do góry" (jak na powyższym zdjęciu), ponieważ lubią się one rozchylać na bok i lekko odkształcać, jest to także niemały kłopot w transporcie (jeśli wyrzuciłyśmy już oryginalne plastikowe opakowanie) i dlatego też w sytuacjach, gdy lubimy np. mieć szczotkę do włosów zawsze pod ręką (czyli w swojej torebce) najlepiej sprawdzi się Tangle Teezer w wersji kompaktowej (z zamykaną górą).
Jest ona nieco mniejsza od standardowej przez co trochę gorzej leży w dłoni, ale zamknięcie jest bardzo praktyczne i producent powinien pomyśleć o wprowadzeniu takiego rozwiązania również w tej normalnej wersji szczotki :) Podsumowując, jak dla mnie oryginalny Tangle Teezer wypada naprawdę na plus, a jeśli chodzi o podróbki- strzeżcie się!
Ściskam!
M.
M.
Ja mam oryginalne TT :) Jestem zadowolona :) Ale jeszcze lepsza jest szczotka Ikoo :) Pokazałam ja dziś na blogu :)
OdpowiedzUsuńJeszcze nie miałyśmy okazji poznać szczotki Ikoo, ale czekamy z niecierpliwością aż pojawi się u
UsuńCiebie na blogu post porównujący ją do TT :)
Masz 3 szczotki, do koloru do wyboru, super recenzja:)
OdpowiedzUsuńCieszymy się, że post się spodobał! ...a jeśli chodzi o kolory to różowo-czarny kompakt na żywo prezentuje się chyba najpiękniej :)
Usuń