Strony

poniedziałek, 20 kwietnia 2015

Dine in the dark- kolacja dla zmysłów

Po raz pierwszy idea kolacji w ciemnościach obiła mi się o uszy około 2 lata temu. Pomyślałam wtedy, że musi to być ciekawe doświadczenie i fajnie byłoby kiedyś spróbować. Wtedy na myśleniu się skończyło, jednak pomysł nadal tkwił gdzieś z tyłu głowy i powrócił przypadkiem kiedy szukałam pomysłu na prezent urodzinowy. Pamiętam, że przewertowałam pół sieci w poszukiwaniu czegoś niebanalnego, a wszystko wydawało się zbyt mało interesujące. Na szczęście natknęłam się na stronę wyjatkowyprezent.pl (http://www.wyjatkowyprezent.pl/pomysl-na-prezent/dine-in-the-dark). Oferta okazała się być ogromna co wcale nie ułatwiało wyboru. Nie mogłam się zdecydować... Kiedy zobaczyłam, że jest dostępna kolacja w ciemnościach bez wahania zaklepałam termin.
                                          

Źródło: http://dineinthedark.pl/


Gdy nadszedł dzień kolacji sama nie wiedziałam do końca czego się spodziewać. Miałam co prawda swoją wizję, która się nie sprawdziła, i dobrze, bo było jeszcze lepiej niż przypuszczałam. :) Nie chcę opisywać dokładnie przebiegu kolacji, tego co i jak, bo najlepiej zrobicie jeśli przekonacie się o tym sami ;) Chciałabym za to podzielić się wrażeniami jakie mi towarzyszyły zwłaszcza, że sama  byłam zaskoczona! Gdy znaleźliśmy się we właściwej sali nie widziałam nawet czubka własnego nosa. Byłam pewna, że gdy wszyscy zajmą swoje miejsca zacznie się kolacja, tzn. zjemy (i po ewentualnym zobaczeniu co zjedliśmy) pójdziemy do domu a tu kolejne miłe zaskoczenie. Cała kolacja była prowadzona przez charyzmatycznego pana, który zapewniał gościom niewątpliwej rozrywki. Na każdym etapie kolacji zadawał przeróżne pytania od tego co nam się wydaje, że mamy na talerzu, poprzez wygląd sali aż do pytań o swoją osobę. Odpowiedzi były przezabawne, szczególnie gdy na koniec zapalono światła i zobaczyliśmy jak mają się nasze zgadywanki do rzeczywistości. Kolacja w ciemności okazała się być też kolacją dla zmysłów ze względu na prowadzone w oczekiwaniu na kolejne dania łamigłówki. Oprócz tego, że jest oczywiście pobudzony smak to dzięki zadaniom udział biorą jeszcze dotyk, węch oraz słuch rzecz jasna. ;) Nie będę jednak zdradzać szczegółów, przekonajcie się na własnej skórze ;)

Nie mogę pominąć tego, że zaskoczyła mnie moja reakcja na ciemność. Tak jak uprzedzano nas przed kolacją najpierw poczułam dyskomfort, potem zrobiło mi się zimno no i w końcu zastanawiałam się czy może wyjść stamtąd na chwilę, ewentualnie raz na zawsze. ;) Udało mi się to jednak opanować, pomocne okazało się trzymanie mojego faceta za rękę, czasem i za nogę, w sumie za cokolwiek byleby czuć, że nie jestem sama. Wiem, że to głupie, też się zastanawiam jak to możliwe, ale tak było ;) Poza tym całą kolację jadłam rękoma po tym jak włożyłam sobie widelec w twarz, nie mogłam trafić... serio, przewyższyło mnie to zadanie. Zresztą nie tylko ja miałam perypetie, mój mężczyzna usiłował się napić, ale niestety też nie trafił i polał sobie koszule... Zaciekawiła mnie jeszcze jedna rzecz, kiedy na koniec pokazano co jedliśmy moją pierwszą myślą było to, że wydawało mi się, że zjadłam więcej niż było na talerzu, sprytny sposób na odchudzanie, można siebie nieźle oszukać :) Jak już jesteśmy przy jedzeniu to od razu uprzedzę, na talerzu nie znajdziecie niczego co brzydzilibyście się zjeść. Żadnych niezwykłych potraw- za to same niezwykłe połączenia składników. Najbardziej zaskoczył mnie deser, nie spodziewałam się takiego zestawienia, niezwykle oryginalne. Wszystko było mega smaczne, zauważyłam też, że w ciemności miałam bardziej ciekawski i otwarty umysł na próbowanie nowych potraw. Wszystko przemawia na plus!

Źródło: http://dineinthedark.pl/

Pozostaje jeszcze kwestia tego w jaki sposób obsługa radziła sobie w całkowitych ciemnościach... Odpowiedź jest prosta: mieli na sobie noktowizory, więc na wszelki wypadek zostaliśmy poproszeni o to by pamiętać, że mimo tego iż nie widzimy nic to kelnerzy widzą wszystko ;) Ponoć kiedyś w czasie jednej z kolacji w ciemności, gdzieś za granicą  pewien gość chwycił kolano swojego kolegi, myśląc że owa część ciała należy do jego partnerki i nie zorientował się przez cały czas trwania kolacji. Co gorsza, kolega nie miał nic przeciwko ;)

Do dzisiaj kolację wspominam z uśmiechem na twarzy. Było to dla mnie niepowtarzalne, jak do tej pory, przeżycie, które polecam każdemu kto jest ciekawy nowych wrażeń, nie tylko tych kulinarnych. Jeśli jesteście zainteresowani, szczegóły znajdziecie tu: http://dineinthedark.pl/

J. 

1 komentarz:

  1. Ja bym tam na deser miał kawałki jedzenia ze swojej odzieży om-nom-nom-nom
    Nawet przy świetle jeść to nie tak łatwa sprawa.

    OdpowiedzUsuń