Strony

piątek, 24 lipca 2015

Pierwsze wrażenie: krem brzozowo- rokitnikowy Sylveco

Od jakiegoś czasu zaczęłam się interesować zdrowym stylem życia. Nie mam tu na myśli tylko diety i ćwiczeń, ale też kosmetyki. W końcu dotarło do mnie, że również tam jest masa chemii, której staram się unikać. Takim sposobem powoli wymieniam wszystkie kosmetyki, których używałam do tej pory na te naturalne. Jestem właśnie w trakcie poszukiwania idealnego kremu na noc. Mam cerę normalną z tendencją do wyprysków. Jakie mam wymagania? Przede wszystkim potrzebuję dobrego nawilżenia i ukojenia cery. Poza tym dobrze by było gdyby krem nie zapychał i nie powodował powstawania "niespodzianek". Dodajmy do tego jeszcze ładny zapach i opakowanie, a zostanie osiągnięte to, czego szukam. :)





Pierwszym kremem, który wzięłam pod lupę był krem brzozowo- rokitnikowy marki Sylveco. Zanim się na niego zdecydowałam nie czytałam żadnych recenzji, nie oglądałam swatchy ani nic z tych rzeczy. Po prostu kupiłam go w ciemno i... sama nie wiem co myśleć. Pierwsze co mnie zaskoczyło to, to że krem ma konsystencję stałą. Nakłada się go mniej więcej jak masło. Kompletnie się tego nie spodziewałam, przez chwilę myślałam nawet, że jest przeterminowany, ale nie po prostu taki jest. Druga kwestia to kolor. Ostro pomarańczowy. Chyba dla nikogo nie będzie zaskoczeniem, że po nałożeniu twarz jest... pomarańczowa (!) i ten kolor zostaje z nami aż do momentu zmycia. Kolejna rzecz to zapach. Nie do końca mogę go sklasyfikować. Wydaje mi się lekko mdły, z tego względu nie przypadł mi do gustu. Nie zauważyłam też specjalnego nawilżenia czy ukojenia. Wydaje mi się, że bardziej natłuszcza skórę pozostawiając ją miękką w dotyku. Co liczy się na plus to zdecydowanie fakt, że nie zapycha, skład (zawiera betulinę, kwas betulinowy, olej z rokitnika), wydajność (dzięki swojej konsystencji z pewnością wystarczy na długo) i dostępność (można go kupić zarówno stacjonarnie jak i przez internet). Jeśli chodzi o cenę to zapłaciłam za niego 31,99 zł. Swoje opakowanie kupiłam w drogerii Natura. Słoiczek ma pojemność 50 ml. 



Jak tak sobie podsumowuję to, co tutaj napisałam to skłaniam się jednak ku dalszym poszukiwaniom. Krem jest naprawdę dobry, jednak nie jest tym czego szukam. Jeszcze trochę go poużywam i, jeśli nic się nie zmieni, to krem powędruje dalej albo zobaczę jak sprawdzi się w roli kremu do stóp (czuję, że może to być strzał w 10). :) Może Wy możecie mi polecić coś wartego uwagi? 

J.

1 komentarz:

  1. Ja mam na jesień i zimę lekki krem rokitnikowy z Sylveco. Olej z rokitnika ma taki zapach i kolor, trzeba się przyzwyczaić i rozetrzeć w rękach, a następnie rozprowadzić na skórze. Ja stosuję go głównie na noc, ale smaruję się nim przynajmniej godzinę zanim się położę. Szukam recenzji o tłustej wersji, bo zastanawiam się, czy nie będzie jeszcze lepsza/bardziej treściwa i nie zdziała większych cudów :)
    Zobacz sobie kremy Biolaven (mam całą serię, jest cudowna). Naturalny skład, świetny zapach i rewelacyjne nawilżenie.

    OdpowiedzUsuń