Strony

sobota, 21 listopada 2015

Mój (co)dzienny makijaż

Cześć Piękne!
Dzisiejszy post absolutnie nie będzie make-up'owym tutorialem (ani niczym w tym rodzaju), a raczej przedstawieniem moich makijażowych mazideł, których używam na co dzień. Oczywiście nie jest tak, że są to kosmetyki bez użycia których nie wyobrażam sobie
wyjścia z domu, ale jest to z całą pewnością mój minimalistyczny, codzienny makijaż, w którym czuję się nieco ładniejsza niż zaraz po przebudzeniu :)

Czego używam (kolejność nieprzypadkowa):
-krem
-korektor
-podkład w płynie lub sypki podkład mineralny (nigdy jedno i drugie na raz)
-rozświetlacz
-róż
-bronzer
-tusz do rzęs

Do konturowania i sypkiego pudru używam oczywiście pędzli, natomiast przy aplikacji płynnego podkładu z pomocą już od dłuższego czasu przychodzi niezawodny Beauty Blender :) 

Zacznijmy od początku:

KREM

Przy porannej pielęgnacji na pewno nie można zapominać o kremie, dlatego też zaczynam od niego zanim przejdę do właściwego makijażu. To właśnie krem między innymi chroni naszą skórę przed szkodliwymi czynnikami zewnętrznymi. Dobrze by było zabezpieczać się przed promieniami UV (tak, tak, przez cały rok), więc jeśli nasz podkład/puder nie posiada filtra (bądź jest on bardzo mały) wówczas nasz krem wręcz powinien. Ponieważ większość pudrów i podkładów działa wysuszająco musimy nawilżać naszą cerę, jeśli nie chcemy po nałożeniu makijażu wyglądać jak pergamin :( Moim obecnym faworytem w kategorii kremów na dzień jest emulsja nawilżająco-ochronna do skóry naczyniowej Antirougeurs JOUR od Avene- powodów jest kilka, ale w tym przypadku góruje ten, że idealnie nadaje się pod makijaż. 

Nie będę rozwodzić się w tym temacie ponieważ recenzja tego kremu pojawiła się już na naszym blogu- klik :)





KOREKTOR

Kolejnym ważnym punktem jest korektor- to dzięki niemu możemy zatuszować skutki niewyspania czy zmęczenia, a także wszelkiego rodzaju niedoskonałości (wypryski, przebarwienia, a nawet blizny). Jak już wcześniej pisałam na blogu używam korektora od Golden Rose: Liquid Concealer w odcieniu 01- jeśli chcecie możecie tu przeczytać recenzję i zobaczyć jego zdjęcia "w akcji"- klik :) Spisuje się bardzo dobrze i nawet myślałam, że nigdy nie będę go zmieniać, ale przez ostatnie promocje w Rossmanie postanowiłam jednak przetestować dwa inne bestsellery (J. mnie namówiła!): Liquid Camouflage od Catrice (już jutro na blogu pojawi się wielki test tego cudeńka) i Dream Lumi touch od Maybelline, którego jeszcze nie otworzyłam.




PODKŁAD/ SYPKI PODKŁAD MINERALNY

W kwestii podkładów sprawa nigdy  nie jest prosta. Jeszcze nie znalazłam swojego ideału, choć najbliżej jest sypki podkład mineralny firmy Lily Lolo. Posiada on filtr SPF 15 (mało, ale zawsze coś), ale najważniejsze, że tak zwany "efekt maski" jest w jego przypadku niemożliwy! Oczywiście nie dlatego, że w ogóle nie kryje, ale z powodu idealnego dopasowywania się do kolorytu naszej cery. Poziom krycia jest tu zależny od ilości nałożonych warstw. Osobiście zużyłam już pewnie ze cztery słoiczki- więc jak widać byłam mu dotychczas wierna. Nakładam go pędzlem Super Kabuki tej samej firmy i w tym jedynym przypadku stwierdzam, że pędzel wygrywa z gąbeczką Beauty Blender. Ponieważ jak wiecie BB należy przed użyciem zamoczyć to właśnie za sprawą tego mój sypki podkład przylepił się w zbyt dużej ilości do powierzchni gąbeczki i wcale nie ułatwiało to aplikacji :( Sprawa ma się inaczej, gdy używamy płynnego podkładu- wówczas ani palce ani pędzel (próbowałam pędzla do podkładu marki Zoeva) nie da nam tak pięknego efektu jak BB! Gdy kupiłam podkład Zero Defaut od Yves Rocher nie byłam z niego na samym początku zadowolona dopóki nie nałożyłam go przy pomocy gąbeczki, okazało się, że był to strzał w dziesiątkę- na pewno zużyję go do końca, bo w kolejce czeka Affinitone od Maybelline i True Match od Loreal :)





ROZŚWIETLACZ, RÓŻ, BRONZER

Konturowanie twarzy to bardzo ważny element makijażu, zanim nie spróbowałam nie sądziłam, że tak wiele może zmienić w naszym wyglądzie kilka prostych pociągnięć pędzla. Jeśli nie chcemy wyglądać jak "księżyc w pełni" warto! Oczywiście wszystkiego trzeba się nauczyć i pewnie sama popełniałabym tutaj wiele błędów gdyby nie filmiki Red Lipstick Monster, która jasno i przejrzyście tłumaczy co i jak :) Trzeba bardzo uważać szczególnie z różem i bronzerem. O ile w przypadku niewłaściwego założenia różu wyglądamy po prostu śmiesznie to jeśli chodzi o bronzer łatwo zostać wziętą za ofiarę napaści... dlatego umiar i jeszcze raz umiar :) Ja zawsze lekko stukam pędzlem (np. o stolik, lub dłoń) dzięki czemu pozbywam się nadmiaru kosmetyku i wiem, że będzie to delikatna aplikacja, a wiadomo- łatwiej dodać, gdy jest za mało niż zetrzeć, gdy jest za dużo :D Jeśli chodzi o mój zestaw to róż do policzków i rozświetlacz są z Inglota, a bronzer jak widać na zdjęciu firmy Sleek. Niestety wszystko mi się bardzo pokruszyło, więc dołączam zdjęcia z sieci, abyście mogły zobaczyć lepiej jak wyglądają w środku :)




Bronzer, którego używam jest w zestawie razem z roświetlaczem- jest to Contour Kit o odcieniu LIGHT 884. Kolor ten polecany jest do jasnej i bardzo jasnej karnacji, choć nie ukrywam, że jak pierwszy raz otworzyłam pudełko i zobaczyłam tak ciemny kolor to się trochę przeraziłam- na szczęście okazało się, że niepotrzebnie :) Wiem, że Sleek posiada taką paletkę w której mamy dodatkowo róż i przyznam się, że rozważam w przyszłości zakup takiej potrójnej wersji :)


Choć bronzer od Sleek'a prawie zużyłam to rozświetlacz, który jest w tym zestawie pozostał nietknięty- wszystko przez to, że już wcześniej kupiłam AMC Multicolour System z Inglota (odcień 83) i jestem z niego bardzo zadowolona! Zobaczcie same jak wygląda w środku- jest to połączenie aż pięciu odcieni z perłowymi drobinkami, co daje na skórze naprawdę piękny, delikatny efekt.




TUSZ DO RZĘS

Moje rzęsy nie są jakoś specjalnie trudne do pomalowania, w zasadzie w moim przypadku jakikolwiek tusz (raczej niezależnie od ceny i rodzaju szczoteczki spisze się dobrze). Mimo wszystko lubię kiedy szczotka jest gruba tak jak w przypadku tego tuszu Sexy Pulp od Yves Rocher lub wcześniej używanego przeze mnie Colossal Volum Express od Maybelline (ten w żółtym opakowaniu). Sexy Pulp faktycznie pogrubia rzęsy i co najważniejsze nie kruszy się, ale gdyby nie fakt, że dostałam do w gratisie po założeniu karty stałego klienta (czy czegoś w tym rodzaju) to nie zdecydowałabym się na niego. Moim kolejnym zakupem po przetestowaniu w trakcie wizyty u J. będzie z całą pewnością Million Lashes od Loreal :)




To by było na tyle z mojej strony. Na szczęście nie ma tego zbyt dużo :)  Zdradźcie  w komentarzach jakie są wasze ulubione kosmetyki do makijażu? 

Ściskam, M.

3 komentarze:

  1. Szkoda, że nie pokazałaś makijażu :))

    OdpowiedzUsuń
  2. Chętnie zobaczymy makijaż, nie mam tych produktów. Pozdrawiam:****

    OdpowiedzUsuń
  3. Super artykuł. Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń